Jak wychować abstynenta?

Nie chcesz by Twoja pociecha miała w przyszłości problemy z alkoholem? Napawa Cie trwogą myśl, że kiedyś przyjdzie na ,,fazie''? To czas, aby pomyśleć o wychowaniu dziecka w abstynencji od alkoholu.

Ja jeszcze ojcem nie jestem, więc moje rady mogą być błędne, w końcu co wie taki szczeniak jak ja? :-) Dlatego ja nie będę tutaj owijał w bawełne i jeśli jesteś rodziciem, który chce, aby jego dziecko nie piło w przyszłości to musisz się trzymać dwóch podstawowych zasad. Ja tylko powiem jak ja, jako dziecko i potencjalny abstynent bym to widział, natomiast Ty jako rodzic, będziesz już musiał(a) się zatroszczyć o to, jak ten mój wymysł zrealizować. :-)

Podstawowa zasada jest taka, że nawet nie próbuj wychować abstynenta, w rodzinie, w której któryś z rodziców pija, nawet na imprezach (chyba, że dzieciaka izolujesz od imprez, co w sumie też jest niewskazane). Po prostu dziecko bierze przykład z rodziców i jeśli zobaczy, że oni to robią, to później może chcieć wziąć z nich przykład i także spróbować. Wychowywanie abstynenta należy więc zacząć od siebie samego i samemu się stać abstynentem. Zakładając, że pijący rodzice będą mieli jednak szczęście i wychowają abstynenta, pomimo tego, że sami abstynentami nie są, to jak taki abstynent będzie wyglądał? Nawet się równieśnikom nie wytłumaczy, że u niego w domu się nie pije, bo jak? A oni mu jeszcze przygadają ,,przecież Twoi starzy piją, to dlaczego Ty nie?''. Zatem, jeżeli któryś z rodziców nie chce zostać abstynentem, to ja odradzam takie próby wychowywania abstynenta. Po prostu w jego oczach utrudni mu się życie i stworzy zakazane (tylko dla niego) owoce. A wiadomym jest, jak bardzo kusi zakazany owoc...

Druga zasada jest równie ważna. Dotyczy ona tego, że alkohol nie może być w Waszym domu tematem tabu. Jeżeli ojciec i matka są abstynentami i chcą takie wartości wpoić swoim dzieciom, to nie mogą udawać, że alkoholu nie ma. Dziecko w takiej rodzinie go nie pozna, ale zaobserwuje u rówieśników, gdy dorośnie i nietrudno przewidzieć możliwe konsekwencje. Ta zasada oczywiście jest ważna tylko wtedy, gdy rodzice są abstynentami. Dziecko widzi, że rodzice nie piją. Nie wie co to alkohol. Wspólne rozmowy o tym problemie mogą uświadamiać co to jest. Ale tu także jest jeden haczyk - nie można mówić dziecku o czymś, czego ono nie widziało. Dlatego nie należy w domu organizować imprez z alkoholem, ale chodzić na inne imprezy, gdie alkohol jest obecny i w tym czasie rozmawiać z dzieckiem i uświadamiać mu co to jest. Oczywiście nie należy na imprezie położyć dzieciaka na kolanach, wskazać palcem na jakiegoś imprezowicza, co w danej chwili toast obala i stwierdzić, że tak się nie robi. Można sobie narobić wrogów, a pijący to przecież nie są źli ludzie. Trzeba dziecku tłumaczyć co to jest alkohol, dlaczego to jest trucizna, co powoduje. Nie jest wskazane mu to tak wytłumaczyć, aby alkohol śnił mu się po nocach jako najgorszy koszmar, bo to będzie z kolei przegięcie w drugą stronę. Jak to zrobić, to muszą już rodzice to rozwikłać.

Należy też po prostu odpowiadać na pytania dziecka, ono na pewno kiedyś spyta, co to ten toast, co to ta butelka, itp. I należy tak rozmawiać na ten temat, aby nie obrażać osób trzecich, bo gdy dziecko dorośnie, samo to będzie robić. Dlatego jest to niewątpliwie sztuka, jak to dziecku przekazać, że my nie pijemy, ale inni piją.

Podsumowując, aby mieć spore szanse na wychowanie swoich dzieci w abstynencji, należy w rodzinie nie pić (zarówno matka jak i ojciec, wskazane też, aby inne osoby z rodziny, z którymi dzieci się często widują, babcie, dziadki, ciotki też nie pily, ale świat nie jest, aż tak doskonały :-) ), ale jednocześnie uświadamiać dzieci, że alkohol istnieje, że nieraz się z nim zetknie i przestrzegać go, przed spróbowaniem mówiąc o konsekwencjach. Nie należy jednak moim zdaniem izolować go od pijących rówieśników, bo to właśnie na nich ono oprze swoje obserwacje alkoholu i to oni będą dla niego testem. Jeśli ono zda ten właśnie test, Wy jako rodzice będziecie mogli mówić, że Wam się udało!

PS Można dać dziecku linka do tej strony. :-)

Komentarze do artykułu

Chrzanów